Lewis Hamilton, czołowy kierowca Mercedesa i zwycięzca klasyfikacji w latach 2017-2019 twierdzi że nowe plany kierownictwa Formuły 1 aby zakazać stosowania trybów kwalifikacyjnych silnika są wymierzone w jego drużynę. Przed rozpoczęciem Grand Prix Hiszpanii w ten weekend, Federacja wystosowała pismo zakazujące podkręcania mocy silnika w ten sposób w następnej rundzie wyścigów. Inny członek drużyny Hamiltona, Valtteri Bottas jest również temu przeciwny i twierdzi że przez to wyścigi staną się mniej atrakcyjne, a wyprzedzanie rywali stanie się jeszcze trudniejsze.
Hamilton prowadzi w klasyfikacji mistrzostw świata nad Maxem Verstappenem, który wygrał ostatni wyścig na torze Silverstone. Anglik miał w tym sezonie już trzy pole position. Drużyna Mercedesa istotnie pokazała, że potrafi podkręcić silnik po kwalifikacjach. To właśnie z tego powodu Hamilton twierdzi, że jego drużyna stała się celem spisku kierownictwa wyścigów. Silniki Mercedesa są uważane obecnie z najmocniejsze ze wszystkich drużyn. Muszą to brać pod uwagę bukmacherzy tacy jak PZBuk, ustanawiający kursy w zakładach na sporty wyścigowe.
Kierowca jest całkiem otwarty i nie przebiera przy tym w słowach. Jak powiedział Hamilton, „to jasne że starają się nas spowolnić”. Pozostaje on jednak optymistą, że nawet jeśli reguły się zmienią, to i tak zespół będzie mocny. Chwali on konstruktorów i techników Mercedesa, twierdząc że „robią świetną robotę z silnikiem”.
Dlaczego FIA wprowadza zmiany w zasadach dotyczących silników w bolidach?
Sekretarz generalny FIA, Peter Beyer napisał w piśmie kierowanym do drużyn, że nie będzie można już zmieniać ustawień mocy silnika pomiędzy ćwiczeniami a wyścigami kwalifikacyjnymi. Podał też, że pełne regulacje zostaną szczegółowo wprowadzone przed Grand Prix Belgii. Ponadto Beyer zapowiedział, że silnik będzie musiał działać w jednym, niezmiennym trybie przez cały wyścig. Nie podoba się to zresztą wielu drużynom, który zmniejszają potencjał obrotów po to aby zmniejszać zużycie silnika na początku i by podkręcić go dopiero w krytycznym momencie wyścigu.
Nie tylko drużyna Hamiltona jest zresztą podejrzewana o sztuczki z silnikiem podczas wyścigów. Żeby wyeliminować niezgodne z regulaminem modyfikacje, FIA dodała czujniki do samochodów. Jeden z nich monitoruje przepływ paliwa, a drugi sprawdza natężenie prądu. Odczyty z obydwu są zakodowane, a więc zespoły nie wiedzą jak wypadają w tych testach. Jak wyjaśnia jeden z szefów FIA, Nikolas Tombazis jest to niezbędne, aby zapewnić że wszystkie drużyny przestrzegają reguł. Wyjaśnia on, że te sensory bezpośrednio wpływają na osiągi samochodów. Zarówno dodatkowy wpływ paliwa do silnika, jak i większe natężenie prądu zwiększają proporcjonalnie moc, co jest niezgodne z regulaminem.
Bottas otwarcie twierdzi, że drużyna używa różnych trybów silnika w zależności od tego czy atakuje, czy też się broni. Gdyby tryb silnika był jednorodny przez cały wyścig, byłoby mniej wyprzedzania. Wszyscy mieliby przez to jechać na jednym trybie, a zawody stałyby się mniej atrakcyjne dla kibiców. Gdyby było tak w istocie, z pewnością nie można by odmówić kierowcy racji. Jednakże decyzja kierownictwa Formuły 1 ma też na celu zmniejszenie przewagi technicznej jednej drużyny nad drugą. W ostatnich latach mieliśmy kilka afer, w których technicy Formuły 1 stosowali rozwiązania niezgodne z regulaminem, a przede wszystkim z regułami fair play. Sporty motorowe powinny być nie tyle rywalizacją maszyn i zespołów konstruktorskich, ale przede wszystkim – kierowców.