Superliga to nowy projekt piłkarskiej elity. Zdaniem Florentino Pereza ma ona wyciągnąć kluby z ogromnych problemów finansowych. Prezydent Realu Madryt tym samym podał pomocną dłoń do jednego z największych rywali, jakim jest FC Barcelona, która ma ogromne długi. Okazuje się jednak, iż to nie 'Duma Katalonii' jest najbardziej zadłużonym klubem w Superlidze.
Wczoraj ogłoszono reformę Ligi Mistrzów, jednak w żadnym stopniu nie zadowoliła ona założycieli ESL. W Superlidze dochody mają być liczone w trzycyfrowych liczbach milionów. Pandemia spowodowała, że kluby mają bardzo duże długi. Aby zapełnić lukę w budżecie, potrzebują spotkań, które będą chcieli oglądać kibice, a mecze najsilniejszych drużyn w Europie właśnie takimi mają być.
Warto sprawdzić: David de Gea bliski odejścia z Manchesteru United! Chce go sprowadzić piłkarski gigant
W mediach dużo pisze się, że FC Barcelona boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Okazuje się jednak, że w Superlidze są kluby, które mają większe zobowiązania finansowe niż 'Blaugrana'. Na czele tego niechlubnego zestawienia znajduje się Chelsea. 'The Blues' latem wydali setki milionów euro, co bez wątpienia nie poprawiło sytuacji Londyńczyków.
Real Madryt nie przekroczył bariery miliarda euro, jednak dług 'Królewskich' jest ogromny i wynosi 901 mln euro. W najlepszej sytuacji jest AC Milan i Arsenal, którzy mają odpowiednio 151,8 mln euro i 125,4 mln euro długu. Manchester City ma zobowiązania finansowe wynoszące 200 mln euro. Nie wiele brakowało, a drużyna 'The Citizens' zostałaby wyrzucona z Ligi Mistrzów za złamanie przepisów finansowego fair play, jednak ostatecznie wszystko rozeszło się po kościach.
Floretino Perez w rozmowie dla 'El Chiringuito de Jugones' przyznał, że reforma, której Ligi Mistrzów, której UEFA dokona w 2024 roku, będzie już niepotrzebna, ponieważ 'wszyscy umrą [red. kluby pod względem finansowym]'.
Zobacz również: Kibice Marsylii są oburzeni słowami Milika! Polak udzielił wywiadu dla L'Equipe